2008-06-02, 20:00Pracowity maj

Od maratonu we Wrocławiu maratony posypały się jeden za drugim. Za cel postawiłem sobie ukończenie trzech klasyfikacji generalnych ogólnopolskich cykli maratonów na dystansie giga. Startowałem nie tylko co tydzień, nie raz startowałem w sobotę i niedzielę. O moich startach w Chodzieży, Karpaczu, Szczawnie Zdroju, Bardzie, Boguszowie Zdroju, Tarnowie i Nałęczowie oraz Mistrzostwach Polski Szkół Wyższych w Przesiece w telegraficzniem skrócie przeczytacie tutaj:

1056_400Co roku maratony nieznacznie się zmieniają, kluby wybierają sobie priorytetowe imprezy, toteż sam chciałem rozeznać na początku sezonu ten „rozkład sił”. Maj świetnie się do tego nadawał. Zacząłem w Chodzieży 27 kwietnia, na maratonach Czesława Langa Skandia MTB Maraton, gdzie w tym roku pojawiło się już więcej startujących. Wzorowo zorganizowane wyścigi rok temu i świetna oprawa medialna zrobiły swoje. Trasa nie została zmieniona, ale i tak była ciekawa. To jest kolejna rzecz, która cechuje tę ligę – trasy, na których czuję, że jestem na wyścigu. Trudno to opisać, na pewno mają też na to wpływ zawodnicy, ale czuję to „coś”. Był to mój trzeci wyścig w tym sezonie, dlatego od startu jechałem zachowawczo, oceniając swoje możliwości. I tak z około 20 pozycji przesuwałem się do przodu przez cały wyścig by na koniec po wygranym finiszu z 4 osobowej grupki dojechać na 6 miejscu open i 5 w kategorii. Udział w tych zawodach pozwolił mi ocenić swoje możliwości przed kolejnymi startami.

Następny maraton z cyklu Powerade MTB Marathon był rozegrany 1 maja w Karpaczu. Ten start traktowałem już bardzo poważnie, poza tym lubię tę trasę i chciałem wypaść jak najlepiej. Od początku próbowałem trzymać się jak najbardziej z przodu stawki, jednak przesunięcia treningów z powodu wypadku powodowały, że nie umiałem od początku wejść na wysokie obroty. Znów rozkręcałem się z kilometra na kilometr, wieu zawodników dogoniłem na drugiej pętli. Pomimo tego, iż prawie cały wyścig przejechałem sam z nikim nie pracując, a na 5 km przed metą pogubiłem na chwilę trasę (ktoś przewiesił strzałkę!), ukończyłem go na 3 miejscu w kategorii i 5 open, z czego byłem bardzo zadowolony. Rozczarowałem się tylko nagrodą, którą były rękawki i nogawki, ale chyba nie tylko ja mam takie odczucia. Czasem głupio mi przyznać się co dostałem znajomym, którzy niewiele znają się na kolarstwie. Widzą tylko, ile trenuję i jak dużo czasu temu poświęcam. Reagują zdziwieniem „to po co się ścigasz?”

img_1618_400Dwa dni później, 3 maja wystartowałem w Szczawnie Zdroju na drugiej edycji Skandii. Od początku miałem problemy z rowerem, łańcuch skakał po kasecie, pod koniec go zerwałem. Po wyścigu okazało się, że miałem skrzywiony hak od przerzutki. Z powodu tych problemów dojechałem 11 w kategorii i 15 open, zmuszony byłem również odpuścić sobie start na następny dzień w maratonie z cyklu Mio Fujifilm Bike Maraton w Zdzieszowicach. Rower wymagał gruntownego przeglądu, a miałem na to niecały tydzień.

Po ostatnich doświadczeniach w treningi wprowadziłem odpowiednie bodźce, mające poprawić braki wychwycone na maratonach, ale było coraz mniej czasu do poważnej imprezy. Za trzy tygodnie miały odbyć się Mistrzostwa Polski Szkół Wyższych w Przesiece. W międzyczasie 9 maja wystartowałem na Akademickich Mistrzostwach Podkarpacia, które wygrałem drugi rok z rzędu. A następnego dnia miałem już start w kolejnej edycji Powerade MTB Marathonu w Bardzie. W tym roku organizator postawił na górskie trasy, w większości rozgrywane na jednej pętli, rozdzielił start dystansów mega i giga. To wszystko napawało mnie optymizmem. Niestety po dosłownie kilku kilometrach, na pierwszym podjeździe, słyszę jak mój buldog zaczyna syczeć i pryskać płynem. Licząc, że dziurka uszczelni się, nie odpuszczam, jadę dalej i rzeczywiście po chwili powietrze przestało schodzić. Jednak ciśnienie było na tyle niskie, że gdy pierwszy raz „źle zrozumiałem” strzałki, zahamowałem mocno obciążając przód, co spowodowało ściągnięcie opony z obręczy. Założyłem szybko dętkę i wróciłem na trasę odrabiać straty. Napisałem wcześniej pierwszy raz, ponieważ jak się okazało nie był to jedyny przypadek, gdy źle pojechałem. Nie tylko ja miałem z tym problemy, trasa była źle oznaczona. Trzeba przyznać, że było bardzo dużo różnych ścieżek i rozwidleń, a trochę odpowiednio rozwieszonej taśmy rozwiązałoby sprawę. Do końca wyścigu skupiałem się na wyłapywaniu kolejnych strzałek i tak dojechałem 12 w kategorii i 13 open. Jedyne, co mogę zostawić w pamięci po tym maratonie, to ciekawa trasa.
Morale na szczęście zostały wysokie, z chęcią robiłem ciężkie intensywne treningi z myślą o zbliżających się mistrzostwach. Kolejny weekend to starty 17 maja w Boguszowie-Gorcach i 18 maja w Bielawie.

boguszow111_400W Boguszowie na prawdziwej górskiej trasie, odbyła się 3 edycja Mio Fujifilm Bike Maraton. Organizator cyklu Fuji Bikemaraton również wprowadził kilka nowości. Jedną z nich jest podział na sektory z różnymi kategoriami i jeden sektor dla czołowych zawodników z wszystkich kategorii. Sektory ruszają w 3 minutowych odstępach, dzięki czemu nie ma ścisku, korków i niepotrzebnej nerwówki po starcie. Łatwiej jest pilnować swoich przeciwników.

Od startu ruszamy pod górę, stawka ładnie się rozciąga. Pomimo ciężkich treningów do mistrzostw Polski w poprzedzającym tygodniu, noga lekko mi się kręci, być może to zasługa nowego olejku startowego, rozgrzewającego mięśnie i poprawiającego krążenie. Do 38 km jechałem na 4 pozycji (2 Giga), gdy na zjeździe wpadł mi patyk w koło, urwał hak i powykrzywiał łańcuch, więc moje ściganie się skończyło. Do mety dotarłem na quadzie. Był to mój trzeci start w Boguszowie, co roku na tej trasie zmagam się z problemami ze sprzętem, jakieś fatum. Ale do trzech razy sztuka - za roku to ja pokonam tę trasę.
bielawa_070_400Gdyby nie pomoc teamowego kolegi Romka, który pożyczył mi swój hak, nie mógłbym wystartować na następny dzień w Bielawie. Jednak moje morale opadły, dodatkowo od rana mocno padało i do wyścigu ruszyłem bez chęci walki. Deszcz spowodował, że trasa zamieniła się w błotną masakrę, a do tego było zimno. Tak ciężkie warunki spowodowały, że na najdłuższy dystans wybrali się tylko nieliczni i gdy na rozjeździe dowiedziałem się, że jadę koło 10 pozycji, zebrałem się do pogoni. Ostatecznie dojechałem 4 w kategorii i 5 open, ale byłem zły na siebie, że nie przyłożyłem się do jazdy od początku. Po powrocie kolejny raz rozebrałem rower, wymieniłem całkowicie wytarte klocki, amortyzator oddałem do przeglądu, z wszystkiego wyciągałem bielawskie błoto...

Na szczęście tydzień przed mistrzostwami miałem więcej czasu z powodu zmniejszenia objętości treningów,a rower znów był jak nowy. Na treningach pobiłem rekord testowego odcinka, optymizm wrócił i tak pojechałem na Mistrzostwa Polski Szkół Wyższych. Po czasówce byłem 14., widać treningi przyniosły efekty, „depnięcie” miałem od początku. Na wyścigu głównym od startu poszedłem mocno do przodu, jechałem koło 7 pozycji, niestety popełniłem błąd, wywróciłem się i złamałem pręt w siodełku, przez co nie mogłem za bardzo siedzieć i kontrolować roweru na zjazdach. Spadłem kilka pozycji, ale walczyłem do końca i dojechałem na 12 pozycji. Trochę wyżej mierzyłem, ale nie zawsze wszystko się udaje.

imgp9586_400W ostatni weekend maja miały odbyć się dwa maratony, na których mi zależało, Eska w Tarnowie i Skandia w Nałęczowie, tym razem z Rzeszowa nie musiałem daleko dojeżdżać. Start w giga dzień po dniu nie był łatwy, tym bardziej, że temperatura oscylowała koło 30 stopni. W Tarnowie znów spokojny start z sektora „0”, od początku jechałem z zawodnikami z mega, a od rozjazdu samotnie, mając przed sobą tylko pilota. Nie obyło się bez kryzysu, utrata wody, a wraz z nią minerałów była bliska wywołania skurczy, musiałem ostrożnie i bardzo delikatnie pedałować. Nie obyło się też bez zdziwionych twarzy zawodników z mega, którzy dali mi drogę na podjeździe, a ja zszedłem z roweru i pchałem z nimi pod górę. Cały czas bałem się, że rywale mnie dogonią, ale udało się – wygrałem! W końcu los się odmienił. Po kilku pechowych maratonach przyszedł upragniony moment, gdy przejeżdżam przez metę jako pierwszy. Teraz musiałem zadbać o jak najlepszą regenerację i przygotowanie do startu następnego dnia. Skorzystałem z masaży zapewnionych przez organizatora, wykonanych naprawdę profesjonalnie, uważam to za plus tej ligi. Również posiłek bez karteczek – bez ograniczeń. Ciekawym pomysłem jest strzeżony parking dla rowerów. Dekoracja sprawnie przebiegała, tylko nagrody, jak wszędzie, mogłyby być lepsze.

Po wyścigu udałem się do Nałęczowa, gdzie 1 czerwca miała odbyć się 4 edycja Skandii MTB Maraton. Chciałem zebrać jak najlepsze punkty, by bronić 3 pozycji w klasyfikacji generalnej. W tym roku czołówka porwała się na mniejsze grupki, udało mi się załapać do drugiej, do rozjazdu pracowałem z Tomkiem Sikorą i zawodnikami ze średniego dystansu. Wjeżdżając na drugą pętlę, jechałem razem z Tomkiem, przed sobą mieliśmy tylko Andrzeja Kaisera. Nie spodziewałem się, że dzień po prawie 4 godzinnym wyścigu będzie mi się tak dobrze jechało. Nie udało mi się utrzymać do końca koła Tomkowi, ale na mecie byłem drugi, z czego byłem bardzo zadowolony. Jak wcześniej pisałem, Czesław Lang dba o atrakcyjność medialną imprezy, dlatego trasa prowadziła przez rynek w Kazimierzu Dolnym. Miło jest przejechać pomiędzy tłumem z zainteresowaniem przyglądających się wyścigowi. podczas tego weekendu przejechałem 192 wyścigowych kilometrów, a na wyścigach w całym miesiącu - 750 km, na których pokonałem 15000 m podjazdu.

1720_400


Czerwiec zapowiada się spokojniej, trochę za sprawą organizatorów, którzy wybrali 14 czerwca na dzień dla swoich imprez, podczas gdy tydzień wcześniej i później na ogólnopolskiej scenie nie ma żadnych maratonów. Czas na dłuższe treningi, może jakiś obóz treningowy, na którym poświęcając się tylko treningom, czuje się jak forma rośnie.

Relacja ukazała się na portalu mtbnews.pl: http://www.mtbnews.pl/content/view/355/2/

 


Wszystkie artykuły:

Przed weekendowym ściganiem w Kluszkowcach i Strzyżowie
(2012-05-25, 15:00)
Przed weekendowym ściganiem w Kluszkowcach i Strzyżowie
Od wtorku zmniejszyłem już nieco objętość, ale pierwszego dnia cyklu ...
więcej
Tydzień po Wieluniu
(2012-05-22, 20:00)
Tydzień po Wieluniu
W relacji z maratonu w Wieluniu napisałem, że po wyścigu ...
więcej
Bike Maraton – Wieluń – 12.05.2012
(2012-05-12, 20:00)
Bike Maraton – Wieluń – 12.05.2012
Aktualizacja 15.05.2012, godz. 15:00.  Podróż na Wieluń rozkładam na dwa dni. ...
więcej
Początek ścigania w Polsce
(2012-05-11, 10:00)
Początek ścigania w Polsce
Tak jest, czas na pierwszy wyścig w Polsce. Trochę dziwnie ...
więcej
Kolejne spotkanie na antenie TVP 1 w Kawa czy herbata?
(2012-05-07, 15:00)
Kolejne spotkanie na antenie TVP 1 w Kawa czy herbata?
W dzisiejszym (7.05.2012) programie „Kawa czy herbata?” na antenie TVP ...
więcej
Giro di Lubenia dla wszystkich!
(2012-05-03, 20:00)
Giro di Lubenia dla wszystkich!
We wczorajszym artykule przedstawiłem jak wygląda mój standardowy mikrocykl. Najczęściej ...
więcej
Copyright © 2010 Piotr Sarna All rights reserved.