2012-03-10, 20:00Podsumowanie - Zgrupowanie w Rimini - part 3

Ostatni news nawiązujący do zgrupowania w Rimini. Krótko opisując jak wyglądają włoskie treningi, moje opisałem w poprzednim, przechodzę do podsumowania i ogólnej analizy, która wszystkim rozważającym wybranie się na taki obóz powinna pomóc w decyzji.

26 luty miał być ostatnim dniem zgrupowania. Na szczęście wieczorny lot uczestników obozu pozwalał w pełni go wykorzystać. Giardini, z którym umówiłem się w czwartek, poinstruował mnie gdzie mam jechać, żeby spotkać się z jego ekipą. Z hotelu ruszam zaraz po 8, kieruję się główną drogą na San Marino. W końcu nadjeżdża z przeciwka peleton podobnie ubranych kolarzy, zawodników klubu z Dogany. Dołączam do ekipy i kierujemy się w stronę Coriano. Opowiadam o przebiegu mojego zgrupowania i najbliższych planach startowych. Szkoda, że to już ostatni dzień i nie udało się wcześniej razem pojeździć. Z drugiej strony mogłem w 100% realizować założenia treningowe, a po to przecież tu przyjechałem. Włosi nie zapuszczają się jeszcze w wyższe partie gór. Do treningów wykorzystują tereny położone bliżej morza, a ja mimo leżącego wyżej śniegu, lubiłem wybierać trasy wijące się daleko w głąb. Mimo to, tego dnia chciałem jechać z nimi. Tempo było żwawe, a na podjazdach jeszcze bardziej podkręcane. Tylko na płaskim, chowając się w peletonie, można było uciąć pogawędkę. Tak też poznałem się z Mistrzynią Włoch, Danielą Veronesi, kto by pomyślał:].img_0542_400 W połowie trasy zatrzymujemy się na kawę… Nie jestem przyzwyczajony do takich zwyczajów, zdarzało mi się zatrzymywać w kawiarniach, ale tylko po to, żeby dolać wody i dosypać Power Drinka. Jest wesoło, ruszamy Panoramicą w stronę Rimini, ale odbijamy jeszcze na San Marino. Po 4 godzinach peletonik jest już mocno uszczuplony, główny podjazd do centrum stolicy trwa 30 minut. Jadę już tylko z Giardinim i nowopoznanym Luciem. Przeciągamy się nawzajem, ja w głowie mam wyścig, w którym jechałem dokładnie miesiąc później w 2011 roku. Na myśl przychodzi mi również Cape Epic… Rozstając się, zostaję zaproszony na wyścig w Riccione i kolejne treningi jak tylko będę w tym rejonie. Na pewno jeszcze skorzystam! Certo! Wracając kierunku Rimini mogłem wybrać tylko jedną drogę – ulubiony zjazd przez Faetano.

Tak kończy się moje kolejne zgrupowanie, pomimo blisko 10 000 km w tym rejonie nadal chętnie tu wrócę w kolejnych latach. Na koniec standardowe podsumowanie w liczbach: 55 godzin treningów przyniosło 1450 kilometrów i prawie 20 000 metrów w pionie. Założenia zrealizowane, jest lepiej niż w ubiegłym roku w lutym. Oczywiście w tym sezonie wcześniej rozpocząłem przygotowania, ale styczeń nie do końca pozwalał realizować to, co bym chciał. Biorąc rozsądne poprawki, uwzględniając pogodę itp. udało mi się przetrwać cały zimowy okres bez choroby i kontuzji, a to jest bardzo ważne. Skupiając się na tym, co bez problemu mogłem rozwijać, czuję, że zbudowane podstawy są jeszcze solidniejsze. Mam nadzieję efekty zaobserwować już miesiąc po zgrupowaniu. A cel mam jeden -> Absa Cape Epic!
p2240051_640
Kilka zdań napiszę jeszcze o ogólnej potrzebie zgrupowani... Od 2008 roku nieprzerwanie korzystam z tego typu przygotowania. Poza walorami treningowymi jest to świetne przeżycie. Mogę zobaczyć coś ciekawego, poznać nowych ludzi. Nie patrzę tylko przez pryzmat przygotowań do sezonu. Dlatego bez wahania polecam wszystkim tego typu wyjazd. Jeżdżenie na rowerze sprawia nam frajdę. To sposób na spędzanie wolnego czasu, a nawet podporządkowanie wszystkiego pod to, by czasu było jak najwięcej. Nieważne, na jakim poziomie jeździmy - ważne, że przez te dni poczujemy się jak zawodnik, a to naładuje nas pozytywną energią. Radość, satysfakcja z osiągania celów – czego więcej potrzebujemy w życiu?

img_0092_400Rozpocznijmy przygotowania przed obozem, które z myślą o zbliżającym się wyjeździe będzie nam łatwiej zrealizować. Terminu nie dobierajmy pod kątem ładnej pogody. Niech podstawą będzie okres, na jaki chcemy się przygotować. Jeżeli sięga on dalej w sezon, na zgrupowanie wyjedźmy pod koniec marca. To nic, że w Polsce da się już wtedy jeździć. Jeździć da się zawsze. Najważniejszy jest spokój i koncentracja. Fakt, że nic innego na nas nie ciąży. Głównym punktem dnia jest trening. W Rimini nie zawsze pogoda sprzyja. Jest ładnie, ale zdarza się, że nawiedza ten region początkiem lutego/marca zima. Nie taka jak u nas w Polsce, ale przez krótki czas utrzymuje się nawet śnieg. Na drogach na szczęście go nie ma i chodź w tym roku warunki pogodowe miałem najgorsze to każdego dnia zrealizowałem plan. Mimo to, bardziej cenię sobie wspomniany spokój, znajomość regionu oraz przychylność kierowców i w ogóle ludzi... Dlatego pamiętajmy również o tym by zostawić po sobie dobrą opinię. W hotelu, miejscowości, wśród poznanych ludzi. Łatwiej będzie nam wrócić w te miejsca, a zagraniczni hotelarze chętniej nas przyjmą.

Wracając do istoty zgrupowania… Przesadzona ilość godzin i kilometrów podczas zgrupowania? Owszem, trzeba na to uważać, ale kumulacja godzin jest potrzebna i na pewno nie zaszkodzi. Nie tylko na trening mamy więcej czasu, ale i na regeneracje. Robimy wszystko jak najlepiej. Rozsądny, speriodyzowany plan treningów uwzględniający nawet dni wolne od roweru! I ostatnia wskazówka: nie rzucajmy się niewiadomo jak długo na rower w pierwszy dzień po przyjeździe. Zróbmy sobie jeden dzień wjeżdżenia, spokojną przejażdżkę, odpocznijmy i dopiero wtedy spokojnie wchodźmy w cykl. Chcąc jak najlepiej obserwować postępy warto zrobić mały sprawdzian, złapać kilka testowych odcinków. To urozmaici treningi i ich analizę. O metodach ich gromadzenia już nie będę się rozpisywał, bo to temat na oddzielny artykuł, który wyskrobię, jak tylko znajdę chwilę. Powodzenia!
img_0453_640


Wszystkie artykuły:

MarathonMan Europe - Willingen - przygotowania
(2011-06-11, 20:00)
MarathonMan Europe - Willingen - przygotowania
Od dwóch dni jestem już w Willingen. Jutro czeka mnie ...
więcej
GC Nowiny - 5. Trans Germany
(2011-06-07, 22:00)
GC Nowiny - 5. Trans Germany
Po dwóch latach startowania w Transalpie w tym wybór padł ...
więcej
TransGermany - etap 4 – Garmisch-Partenkirchen -> Achensee - 04.06.2011
(2011-06-04, 20:00)
TransGermany - etap 4 – Garmisch-Partenkirchen -> Achensee - 04.06.2011
W porównaniu do Transalpu, gdzie ostatni etap był już zwykle ...
więcej
TransGermany - etap 3 – Lermoss->Garmisch-Partenkirchen - 03.06.2011
(2011-06-03, 19:00)
TransGermany - etap 3 – Lermoss->Garmisch-Partenkirchen - 03.06.2011
TransGermany - etap 3 – Lermoss->Garmisch-Partenkirchen - 03.06.2011 Dziś budzik nastawiony ...
więcej
TransGermany - etap 2 – Pfronten->Lermoss - 02.06.2011
(2011-06-02, 22:00)
TransGermany - etap 2 – Pfronten->Lermoss - 02.06.2011
Po wczorajszym wyniku z bardzo dobrym nastawieniem jechałem na dzisiejszy ...
więcej
TransGermany - etap 1 - Sonthofen->Pfronten - 01.06.2011
(2011-06-01, 22:30)
TransGermany - etap 1 - Sonthofen->Pfronten - 01.06.2011
Dokładnie 8 lat temu jechałem na mój pierwszy w życiu ...
więcej
Copyright © 2010 Piotr Sarna All rights reserved.