2011-09-18, 10:00Bike Maraton - Karpacz - 17.09.2011

Pierwsze skojarzenie z wyścigiem w Karpaczu? 600 km i bliżej nie określony czas spędzony na polskich drogach w ramach dojazdu… Na szczęście położenie i krajobraz w pobliżu miejscowości powoduje lepsze skojarzenia i mimo wszystko lubię tu przyjeżdżać. Trasy przebiegających w pobliżu maratonów również należą do ciekawych i dobrze się na nich ściga.

 

img_7863_26_400Od sierpnia nie udaje mi się w pełni realizować planu. Brakuje mi regularności i systematyczności, ale nieraz nic na to się nie poradzi. Co prawda przed Poznaniem udało mi się przeprowadzić równe dwa tygodnie treningów. Odwiedziłem nawet góry Słonne i Solinę, ale jak wspominałem przy newsie z Rzeszowa, w drodze powrotnej przeziębiłem się w pociągu… W połączeniu z przygotowaniami od strony organizacyjnej znów wybiłem się z rytmu. Na początku tygodnia poprzedzającego Karpacz wybrałem się ponownie na „górski etap - tour de lubenia”. Czasy jasno dały mi do zrozumienia gdzie jestem. Na szczęście przeziębienie ustępowało i wierzyłem, że z dnia na dzień będzie lepiej. W piątek razem z Asią dojechałem przed północą. Nie najgorzej. Budząc się rano, widzę przez okno górującą nad Karpaczem Śnieżkę na tle bezchmurnego nieba. Warunki na trasie na pewno będą lepsze niż w ubiegłym roku.

bike_maraton_2011_karpacz_11-17-31_t9o9302_400Z pensjonatu wyjeżdżam 10:15. Spotykam się z Tomkiem i przekazuję mu bidony, które w trzech miejscach poda mi na trasie. Dziś pełna mobilizacja z racji rywalizacji drużynowej. Mamy szansę na zwycięstwo w generalce. Przed sektorem tłok, na linii startu zaczynają ustawiać się zawodnicy. Ustawiam swój rower, by nie tracić sił na nadrabianie do czuba na pierwszym podjeździe, ale wracam do Tomka ściągnąć bluzę. Biorę też od niego rower i jadę na rozgrzewkę. Przejechałem ostatnie 500 metrów do mety. Asfaltowy podjazd, na którym w ubiegłym roku pokonałem rywalizującego ze mną w klasyfikacji generalnej zawodnika Korateka, Radka. Może znajomość tego podjazdu przyda się i w tym roku.

Do sektora wracam kilka minut przed startem. Punkt 11 ruszamy. Dobrze znany wszystkim asfaltowy podjazd układa stawkę. Początkowo tempo jest niskie, co powoduje, że zawodnicy dobijają z tyłu i robi się ciasno. Nie chcę żadnych kreszów, dlatego wychodzę do przodu i rozkręcam tempo. Spokojnie, do bezpiecznych wartości tętna. Czuję się dobrze, oddech spokojny. Na wypłaszczeniu przed krótkim podjazdem do szczytu przyśpieszają zawodnicy z Mega. Za Mateuszem jedzie też jadący giga Bartosz. Utrzymuję koło, ale zawodnik przede mną puszcza ich i troszkę odstajemy. Nie próbuję doskakiwać, bo wiem, że będzie teraz długi zjazd. Chcę jechać swoje. Zjazd z drobnymi przerywnikami trwa 15 minut. Do kolejnego podjazdu ruszam w drugiej grupce z trzema zawodnikami z mega. Dojeżdża do nas Darek Poroś jeżdżący giga, może wspólnie nadamy mocne tempo? Na razie mocniej cisną zawodnicy z mega. Czasem grupka się uszczupla, to znów zjeżdża. Po trzech krótszych podjazdach dojeżdżamy do dłuższego, na Dwa Mosty. Darek znów zostaje, jadę z Dominikiem i Piotrem, próbuje nadawać mocne tempo, ale przed szczytem znów jesteśmy w czwórkę. Zjazd wąskim asfaltem do bufetu, na którym łapię bidon od Tomka, podaje mi również stratę – około 2 minuty. Dalej jeszcze zjeżdżamy asfaltem i następuje rozjazd. Darek jedzie pierwszy w swojej kategorii, nie ma potrzeby gonić Bartosza, dlatego ciągnę sam. Na swoim 29er wychodzi przede mnie na zjazdach, ale odjeżdża mi tylko nie znacznie, wolę dokładnie kontrolować podłoże przede mną. Pokonując po raz drugi podjazd na Dwa Mosty staram się mocno zaciągać. img_8430_29_400Wyjeżdżam go szybciej niż na pierwszej pętli, Darka nie ma. Wiem, że na zjeździe będzie miał przewagę. Przed rozjazdem znów mnie dogania i Chomontową zaczynamy razem. Po raz kolejny zaczynam mu odjeżdżać, pewnie dobrze wpływa to na moją ogólną sytuację, w której niestety i tak cały czas trochę tracę, ale sam bym się tak nie zmobilizował. Od szczytu mamy 10 kilometrów, głównie w dół. Darek dogania mnie gdzieś w połowie, kilka zmarszczek góra-dół jedziemy razem. Ostatni dłuższy zjazd to on zaczyna jechać pierwszy. Nie zamierzam odpuszczać, wiem, że przed metą będzie jeszcze 500 metrowy podjazd, na którym to ja będę miał przewagę. Dojeżdżamy do niego w małym odstępie, ale cały czas mam go przed sobą. Próbuje mi uciekać, staje w pedały. Ja równo rozkręcam początek i dopiero przed ostatnim nastromieniem mocniej deptam i go wyprzedzam. Kawałek po płaskim znów powinien być przewagą 29era, ale utrzymuję wypracowany nad nim dystans. Jeszcze jedna górka i zjazd po kostce. Jadąc po stadionie do mety kontroluję dystans, nie jest mi wstanie zagrozić. Po 3 godzinach i 6 minutach melduję się na 2 pozycji open i tak samo w kategorii. Do Bartosza tracę ponad 6 minut, ale i tak jestem zadowolony. Zapunktowałem już po raz 8, co daje mi pewne drugie miejsce w klasyfikacji generalnej. Obecnie zostaje liderem. Bardzo dobrze wygląda też nasz wynik w klasyfikacji drużynowej. Kolejna bardzo dobra edycja zapewnia nam zwycięstwo z bardzo mocną drużyną Corratec Team w całym sezonie! Specjalne podziękowania dla Kasi i Elżbiety za świetne zdjęcia!

 dsc_4816_640

Analizując wykres z Polara, wiem, że pojechałem na miarę swoich aktualnych możliwości. Wytrzymałość utrzymuje się na dobrym poziomie i nie mam problemów z utrzymaniem równego tempa przez cały wyścig. Jedyne co, to brak mi dynamitu w nogach, przyśpieszenia i szarpnięcia na krótszych odcinkach. Niestety moje treningi nie obfitowały ostatnio w tego typu ćwiczenia i stąd te braki, które ciężko będzie już podciągnąć do końca sezonu. Rzadko na wyścigu zbieram się do przetrzymania jakiegoś krótkiego ataku, tylko spokojnie podkręcając, powoli staram się go kasować. Wiadomo, że nie raz kończy się to całkowitym odpadnięciem z grupy, ale cóż… Taki był też ten rok, w którym dużo ścigałem się na bardzo długich wyścigach, gdzie liczyła się równa spokojna jazda, dlatego organizm lepiej się do tego zaadoptował.

 wykres_karpacz_17.09.2011_640

Mimo to ochota na ściganie mi nie minęła, dlatego planuję na ten weekend wybrać się do Istebnej na zakończenie cyklu MTBMarathon. Ostatni raz w tym cyklu brałem udział w 2008 roku, dlatego chętnie zobaczę jak zmieniła się organizacja. Również Istebna to maraton, na którym borykałem się z różnymi problemami. W 2008 roku defekt hamulców Magury uniemożliwił mi ukończenie tej edycji i przez to zabrakło mi jednego wyścigu do ukończenia całego cyklu, który byłby trzecim, po Bikemaratonie i Skandii, w jakich wtedy startowałem. Rok wcześniej sprzęt również nie dotrwał do mety, dlatego lubiąc pokonywać przeszkody i stawiać sobie kolejne cele, chcę teraz wreszcie ukończyć tę trasę. Do zobaczenia! 


Wszystkie artykuły:

Przemyśl
(2010-05-01, 20:00)
Przemyśl
Drugi artykuł w Gazecie Codziennej Nowiny opisuje inauguracje regionalnej ligi ...
więcej
Wrocław
(2010-04-25, 20:00)
Wrocław
Pierwszy w sezonie ’10 artykuł w Gazecie Codziennej Nowiny opisuje ...
więcej
Obóz treningowy - Rimini - 19-29.03.2010
(2010-03-29, 10:00)
Obóz treningowy - Rimini - 19-29.03.2010
wkrótce...
więcej
Obóz treningowy – Rimini – 11-27.02.2010
(2010-02-28, 20:00)
Obóz treningowy – Rimini – 11-27.02.2010
Moje pierwsze zgrupowanie przed sezonem startowym odbyłem w 2008 roku ...
więcej
Raport z Rimini - mtbnews.pl
(2010-02-24, 20:00)
Raport z Rimini - mtbnews.pl
Krótka informacja na portalu mtbnews.pl o moich treningach podczas zgrupowania w ...
więcej
Wywiad o przygotowaniach do Transalpu 2010 - mtbnews.pl
(2009-12-13, 20:00)
Wywiad o przygotowaniach do Transalpu 2010 - mtbnews.pl
Kilka dni po zapisach na Transalp 2010 opowiadam, dla portalu ...
więcej
Copyright © 2010 Piotr Sarna All rights reserved.